Po otwarciu opakowania możemy spotkać się jednak z przykrą niespodzianką. Czekoladki wcale nie będą nam smakować, a w dodatku będzie je pokrywać biały nalot świadczący o ich przedawnionej dacie spożycia. Podobnie rzecz się ma treści prezentowanych w reklamie… I tutaj ktoś mógłby z nie lada oburzeniem w głosie rzec – Ale jak to? Dla mnie ważny jest wygląd produktu. Kupuję, to wymagam, żeby reklama zaspokoiła moje potrzeby estetyczne. No właśnie, i w tym miejscu pojawia się problem. Bo od kiedy treść odstawiana jest na drugi plan? To już to co poza „opakowaniem” nie jest istotne? Wiele konsumentów wybierając dany produkt czy usługę, swój wybór motywuje warstwą wizualną właśnie, zapominając o tzw. marketingu treści. Co zatem kryje się pod tym tajemniczym pojęciem?
Funkcjonujący w obszarze reklamy internetowej, jak i tej funkcjonującej poza internetem, marketing treści, inaczej zwany content marketingiem, odgrywa ważną rolę w mechanizmie oddziaływania na świadomość konsumenta i jego proces decyzyjny. Dlaczego? Bazuje bowiem na publikacji przydatnych treści, które pobudzą zainteresowanie odbiorcy i sprowokują go do sięgnięcia po więcej informacji. Czym zatem są wspomniane treści?
W obrębie internetu to różnego rodzaju: artykuły eksperckie, infografiki, evideo, czy podcasty, natomiast w środowisku tradycyjnej reklamy, czyli tej poza światem wirtualnych portali, marketing treści to wszelkie katalogi, ulotki, czy foldery. Wszystkie elementy służące szerzeniu cennych informacji i tworzące warstwę treściową komunikatów reklamowych, dążą do zdobycia zainteresowania zarówno szerokiej, jak i stricte określonej grupy konsumentów. Jednostronne wysyłanie treści zasadza się na tworzeniu solidnych i długofalowych relacji na linii nadawca – adresat przekazu. Taki rodzaj zależności to swego rodzaju przyjacielski układ między twórcami content marketingu a jego odbiorcami, który opiera się na wzajemnym zaufaniu. Ja jako nadawca treści ufam tobie, mój przyjacielu, że zapoznasz się z tym, co do ciebie kieruję i zapytasz mnie o więcej informacji. Natomiast ja, jako użytkownik, ufam tobie twórco contentu, iż zaspokoisz moją potrzebę informacyjną, wysyłając solidną dawkę rzetelnych wiadomości.
Tworząc treści na poziomie content marketingu bardzo ważnym jest ze strony ich dystrybutora nie tylko spełnianie potrzeb odbiorcy, jak jego umiejętne słuchanie. Efektywne wsłuchiwanie się w pragnienia, które zgłasza konsument, musi być poparte rzetelną analizą ze strony nadawcy treści tak, aby ze swoim komunikatem mógł on dotrzeć do pożądanego targetu. Skuteczne dotarcie do potencjalnego klienta skutkuje długoterminowym wpisaniem się marki w jego świadomość sprawiając, że konsument chętnie będzie do danej firmy wracać. Często bywa tak, że konsumenci bagatelizują zawartość wspomnianego wcześniej pudełka czekoladek, swoją uwagę kierując wyłącznie na to, co na zewnątrz produktu. Dlaczego zatem marketing treści bywa pomijany?
Patrząc jedynie na cienie pojawiające się na ścianach jaskini content marketingu, musimy być świadomi ryzyka niedoinformowania
Powszechnie znana myśl, stanowiąca o tym, iż to, co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu doskonale przekłada się na grunt content marketingu. Często bywa tak, iż kierując swoją uwagę na oprawę wizualną danej marki zapominamy, bądź z czystego lenistwa celowo pomijamy to, co znajduje się na poziomie jej treści. Ograniczeni brakiem czasu czy ogólną niechęcią do poszerzania wiedzy zamykamy się na marketingowe treści. Taki brak zaangażowania może skutkować tym, iż ominie nas to, co istotne, i w efekcie sięgając po dany produkt czy usługę nie będziemy w pełni usatysfakcjonowani z wyboru jakiego dokonaliśmy. Zauroczeni jedynie oprawą wizualną danej marki skorzystamy z jej usług, nieświadomie pomijając tę lepszą firmę.
Patrząc jedynie na cienie pojawiające się na ścianach jaskini content marketingu, musimy być świadomi ryzyka niedoinformowania. Warto zatem przyjąć postawę świadomego użytkownika i odbiorcy treści marketingowych. Przed wyborem danej marki warto otworzyć jej opakowanie i spróbować jego merytorycznej zawartości. Bo często to, co ukryte niesie za sobą najwyższą informacyjną wartość!